MARSZAŁKOWICZ Jerzy Adam (1931-2019) [9-24-4]

MARSZAŁKOWICZ Jerzy Adam [9-24-4], urodzony 19.01.1931 r. w Zgłobicach pod Tarnowem. Syn Adama Marszałkowicza (zarządcy komisarycznego Tarnowa) i Zofii z domu Turnau. W 1945 r. wyjechał do Wrocławia. Chciał zostać księdzem. Po maturze w 1949 r. przez 3 lata studiował na Uniwersytecie Wrocławskim anglistykę, uczestniczył też w kursie bibliotekarskim. Gdy po studiach we wrocławskim seminarium (1956 r.) ze względów zdrowotnych nie został dopuszczony do święceń kapłańskich (otrzymał jedynie tzw. niższe święcenia), długo szukał swej drogi. Na prośbę przygnębionego sytuacją niedoszłego księdza rektor pozwolił Mu dalej nosić sutannę, której był wierny do końca życia. Podejmował się pracy w różnych miejscach przy parafiach, np. „Pod Czwórką”, musiał z nich jednak raz po raz rezygnować. Wysięk w kolanie, szpitale, operacja, gruźlica, kuracja w domu, rozterki wewnętrzne, niepokojące diagnozy lekarskie… Los rzucał mu pod nogi kolejne kłody. Ostatecznie zatrudniony został w seminaryjnej bibliotece (1959), a następnie na furcie (1962). Tu na dobre zaczęła się jego misja. Przyjmował tam, jak wspomina, kardynałów, profesorów, ale także ubogich i bezdomnych. Przynosił im pozostałości kleryckiego jedzenia – jakieś zupy, chleb; pomagał w przyjęciu do szpitala, gdy było to potrzebne; rozmawiał i słuchał. – W tamtych czasach nie istniała żadna oficjalna forma pomocy takim ludziom – mówił. – Caritas była rozwiązana, albertynom – którzy przed wojną opiekowali się bezdomnymi – zabroniono tego. Jedynie niektóre klasztory rozdawały im jedzenie. Ówczesne władze nie przyjmowały do wiadomości, że w Polsce Ludowej istnieje problem bezdomności. Pierwsze próby, by stworzyć zorganizowane formy wsparcia bezdomnych, które Jerzy podejmował z zaprzyjaźnionymi osobami, spełzły na niczym – napotkały zdecydowaną odmowę władz. Udało się dopiero w 1981 r. Jakimś cudem, dokładnie 2 listopada, wojewoda wrocławski zarejestrował Towarzystwo Pomocy. Pod przewodnictwem ks. J. Pazdura w seminarium zebrała się grupka osób pragnących działać na rzecz bezdomnych. Powstało schronisko, w którym pierwszą Mszę św. odprawił ks. Aleksander Radecki, a w styczniu 1982 r. poświęcił je kardynał Henryk Gulbinowicz. Pierwszymi mieszkańcami schroniska byli ludzie odwiedzający przedtem seminaryjną furtę. Brat Jerzy został kierownikiem placówki i przez 30 lat mieszkał tam razem z bezdomnymi. Następnie przebywał w schronisku w Bielicach, w województwie opolskim. Alkoholicy, byli kryminaliści to ludzie często nerwowi, obrażalscy. Mają swoje wady, winy, upośledzenia. Doznali zwykle wielu krzywd, pogardy, są poranieni. Trudno jest z nimi pracować. Jerzy widział tych, których wówczas państwo w ogóle nie chciało dostrzec, pochylał się nad każdym. Gdy powstało schronisko, nie przyjmowano do niego osób nietrzeźwych, ale on litował się także nad nimi – zrobił przy ul. Lotniczej taką szopkę-wytrzeźwiarkę, gdzie mogli dojść do siebie. Towarzyszył bezdomnym żyjąc wśród nich, modląc się z nimi. Był przez nich zawsze bardzo szanowany. W schronisku w Bielicach przebywał na prawach podopiecznego, korzystając tylko z tego, co inni. Kiedy otrzymał do swojej dyspozycji osobny pokój, wstawił do niego dwa piętrowe łóżka i zamieszkał z czterema bezdomnymi. Działalność brata Jerzego daje do myślenia. Został uhonorowany: Nagrodą Ministra Pracy i Polityki Społecznej (1995); Medalem Świętego Jerzego (1995); Nagrodą Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej „Człowiek człowiekowi” (1997); Nagrodą Totus – „Promocja człowieka, praca charytatywna i edukacyjno-wychowawcza” (2002); Medalem Pro Ecclesia et Pontifice (2002); Nagrodą Specjalną Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej „Dla dobra wspólnego” (2016). Zmarł 13.05.2019 r. w Nysie. (Źródło: wrocławski Gosc.pl; Wikipedia)